Rytr.me to oprogramowanie bazujące na sztucznej inteligencji, które według niektórych tworzy wysokiej jakości teksty nadające się na portale, blogi i strony internetowe sklepów. W teorii, dzięki Rytr.me nie trzeba pisać wartościowych tekstów samodzielnie lub wydawać pieniędzy na usługi copywriterów. Czy rzeczywiście prowadzenie strony internetowej może być tak proste i nie wymagać wysiłku? Czy algorytmy wyszukiwarek faktycznie nie są w stanie rozpoznać tekstu napisanego maszynę? Jak na teksty z generatora reagują ludzie?
Niestety od razu muszę przestrzec osoby, które liczą na bezwysiłkowe tworzenie contentu. Generatory tekstów sprawdzają się chyba tylko w teorii. Zapewnienia, że na ten moment mogą zastąpić ludzi, i że na pewno nie zaszkodzą pozycji strony w wyszukiwarce, są nieprawdą. Jeśli nie chcesz zrobić krzywdy swojej witrynie, lepiej nie idź na łatwiznę. Zachęcam Cię do przeczytania mojego dzisiejszego wpisu. 🙂
Co to jest Rytr.me i jak działa?
Na początek kilka słów wyjaśnienia czym jest Rytr.me i jak działa. Rytr.me to narzędzie do automatycznego generowania treści, które wykorzystuje algorytmy sztucznej inteligencji. Jego działanie opiera się na pobieraniu podobnych treści z innych witryn i przekształcaniu ich w taki sposób, by nie wykryły tego narzędzia antyplagiatowe. Pod tym względem program rzeczywiście jest skuteczny – przepuściłam kilka losowo wygenerowanych tekstów z Rytr przez antyplagiat online, i zostały one ocenione jako unikalne. Z unikalnością nie miały jednak oczywiście nic wspólnego.
Rytr.me działa trochę jak sokowirówka – pobiera podobne treści z innych witryn, miesza je, przekształca wykorzystując synonimy, a następnie “wypluwa” gotowy sok w postaci mieszanki podkradzionych tekstów.
Moja ocena jakości tekstów z Rytr.me
Przyznam szczerze, że gdy poraz pierwszy usłyszałam o Rytr.me, poczułam ciekawość i pomyślałam, że może i ja wykorzystam teksty z generatora na moim blogu. Pozwoliłoby mi to na zaoszczędzenie czasu i bezwysiłkowe zwiększenie ruchu w witrynie. Gdy jednak tylko zgłębiłam sposób działania narzędzia, a także sprawdziłam jakość generowanych tekstów, uznałam, że nie ma to żadnego sensu.
Większość tekstów z Rytr.me, które wygenerowałam, nie nadawała się do publikacji. Poniżej zamieszczam screen z przykładowym tekstem – jest to zarys artykułu z gotowym wstępem. Za pomocą narzędzia rozwinęłam również pierwszy akapit (screen 2), by zobaczyć jak generator poradzi sobie z “napisaniem” akapitu, którego tytuł sam zaproponował.
Nie trzeba być znawcą contentu, by zauważyć, że jest to tekst o niskiej jakości, nie dający żadnej wartości czytelnikowi. W dodatku wyraźnie widać, że nie napisał go człowiek. Oczywiście to tylko jeden przykład. Testując oprogramowanie zdarzyło mi się wygenerować kilka lepszych tekstów, jednak było to możliwe tylko wtedy, gdy wybierałam popularne tematy. Rytr potrzebuje pożywki, czyli bazy innych tekstów z których mógłby czerpać. Nie stworzy samodzielnie kreatywnego wpisu ani treści na niszowy temat.
Rytr.me – wpływ na seo i niebezpieczeństwo dla witryny
Rytr.me z założenia powstał po to, by tanio i szybko tworzyć teksty seo. Niestety – Google nie lubi generatorów tekstu i wbrew zapewnieniom niektórych, coraz lepiej wyłapuje automatyczne treści. Gigant z Mountain View oficjalnie określa je mianem scraped content, thin content lub low value content, czyli treściami o niskiej wartości.
Witryny, które zawierają dużo takich treści, mają między innymi problemy z dołączeniem do sieci reklamowej Adsense. Jest to dowód na to, że algorytmy Google potrafią rozpoznawać automatyczne treści i coraz lepiej sobie z tym radzą. Oczywistym jest, że taki content nie będzie faworyzowany w wyszukiwarce.
Rytr.me i inne generatory tekstów to naturalny wróg algorytmu. Google chce, aby jego użytkownicy otrzymywali jak najlepsze i niepowtarzalne treści. Jeśli wszyscy webmasterzy korzystaliby z generatorów treści, internetowy content byłby niekończącą się mieszanką i jednym wielkim bełkotem.
Bardzo zdziwiło mnie więc, że wielu poważanych specjalistów od SEO poleca Rytr.me i uważa, że publikowanie takich treści na stronie nie jest szkodliwe. Zwłaszcza, że kilka lat temu swoją premierę miał algorytm Panda, odpowiedzialny za ocenę jakości contentu. Algorytm ten diametralnie przetasował wyniki w wyszukiwarkach i wypowiedział wojnę słabym treściom.
Specjaliści, którzy rekomendują korzystanie z generatorów tekstów, wprowadzają swoich odbiorców na pole minowe. To oczywiste, że algorytm Panda stale się rozwija. Nawet jeśli część automatycznych treści teraz umknie jego uwadze, w przyszłości z pewnością zostanie wyłapana.
Czy warto używać Rytr.me?
Jak wspomniałam wcześniej, Rytr.me radzi sobie lepiej tylko wtedy, gdy generuje teksty na popularne tematy. Jednak nawet jakość tych tekstów pozostawia wiele do życzenia i odbiega od oczekiwań. Myślę, że odpowiedź na pytanie, czy warto umieszczać na stronie teksty niskiej jakości, jest oczywista – pod żadnym pozorem nie należy tego robić.
Ponadto w działaniach content marketingowych i SEO kluczowa jest unikalność i zapełnianie niszy. Aby efektywnie zwiększać ruch na stronie i gromadzić czytelników, trzeba dostarczać odbiorcom treści, których potrzebują, a których w sieci brakuje. Rytr nie jest w stanie napisać nic od siebie, dopóki nie znajdzie innych artykułów na ten sam temat. Dlatego w moim mniemaniu, w działaniach SEO jest nieskuteczny.
Kolejną kwestią, o której wspominałam w poprzednim akapicie, jest coraz większa czułość algorytmów wyszukiwarki Google. Jestem pewna, że nawet jeśli teraz niektóre wygenerowane przez sztuczną inteligencję teksty umkną uważności Google, z czasem zostaną wyłapane. Wtedy administratorów stron spotkają przykre konsekwencje. Warto myśleć o swojej witrynie długoterminowo i dążyć do tego, by zawsze była bezpieczna i lubiana przez Google. Jest to możliwe tylko wtedy, gdy publikujemy porządne, rozwiązujące problemy użytkowników treści.
Być może naszła Cię myśl, że skoro Rytr.me nie sprawdza się w tekstach SEO, zdaje egzamin w przypadku innych treści. Niestety – narzędzie to nie jest w stanie zaoferować nic kreatywnego.
Załóżmy, że SEO nie jest dla nas kluczowe i chcemy po prostu stworzyć opis produktu zachęcający odbiorcę do zakupu. Tekst wygenerowany automatycznie nie tylko nie będzie atrakcyjny dla wyszukiwarek, ale również dla człowieka. W tworzeniu opisów produktów ważne jest wyczucie, a na ten moment sztuczna inteligencja go nie posiada.
Dobry copywriter wie, jak dobrać przekaz do konkretnej grupy odbiorców i jakim językiem się posługiwać. Ponadto potrafi zaprezentować najistotniejsze zalety produktu i korzyści dla potencjalnego klienta. Przede wszystkim jednak jest w stanie wyłapać i podkreślić cechy, których nie mają produkty konkurencji. Generatory treści bazują jedynie na gotowych tekstach i niczym się nie wyróżniają. Moim zdaniem, na chwilę obecną nie ma sensu ich używać.
Czy Rytr.me i inne generatory treści zastąpią copywriterów?
Żeby była jasność – nie odradzam używania generatorów treści dlatego, że jestem copywriterką i nie chcę stracić klientów. Naprawdę uważam, że korzystanie z tego typu narzędzi nie ma sensu, a Rytr.me nie jest dla mnie żadną konkurencją. Część moich klientów oferuje własne, autorskie produkty. Generator treści nie jest w stanie przygotować dla nich spersonalizowanych opisów produktów. Ponadto nawet Ci klienci, którzy są dystrybutorami i handlują powszechnie dostępnym towarem wiedzą, jak ważny jest przekaz. Teksty wygenerowane automatycznie nie zachęcają klientów do zakupu.
Nie jestem jednak przeciwniczką sztucznej inteligencji. Generatory tekstów to stosunkowa nowość. Jestem pewna, że z czasem technologia ta pójdzie do przodu i być może w przyszłości będziemy mogli czerpać większe korzyści z narzędzi typu Rytr.me.
Nie sądze jednak, by w najbliższym czasie sztuczna inteligencja mogła całkowicie zastąpić pracę człowieka. Widać to chociażby po Tłumaczu Google. Mimo, że jest niesamowicie przydatny, a tłumaczenia z roku na rok są coraz lepsze, nadal nie zastąpił prawdziwych tłumaczy.
Myślę, że z generatorami tekstów będzie podobnie.
2 komentarze
Wydaje mi się, że te generatory mogą być pomocne, mogą podsunąć jakiś pomysł na temat do wpisu do bloga czy postu. Ale… i tak trzeba poprawiać, aby to miało ręce i nogi. Na pewno nie użyłabym tego, gdybym miała pisać tekst np. na podstawie przepisów prawa pracy.
taaak, zgadzam się w 100%. Jako inspiracja super, ale też nie wyobrażam sobie publikowania takich tekstów bez poprawy